Mariawici skupieni w zasadniczym nurcie, czyli w Starokatolickim Kościele Mariawitów odrzucają dogmat o prymacie i nieomylności papieskiej oraz uznają nauczanie jedynie pierwszych siedmiu soborów niepodzielonego chrześcijaństwa. Wiele zagadnień teologicznych, np. naukę o Eucharystii, interpretują zgodnie z nauczaniem swojego Kościoła. W dniu o 14:51, porlick napisał: Bo w niektórych partiach, przynależność partyjna to nie poglądy polityczne, tylko wiara i stan umysłu. + ! I nie powinno nas to dziwić, wszak ich "Królem " jest sam Jezus Chrystus , tzn. rządzący tak utrzymują. I tym sposobem, przy udziale i poparciu kościoła katolickiego , apolityczna Głowa Kościoła(Jezus) stał się polityczną Głową partii rządzącej, łącząc interesy Tronu z Ołtarzem. I żeby była jasność, powyższa doktryna teologiczno- polityczna nie ma swego uzasadnienia w Piśmie Świętym ! Przeciwnie, jest to dogmat uknuty na potrzeby żądnego władzy karakana i równie karłowatego moralnie kościoła ! Serdeczności ?
Sekta uznawana jest za jeden z trzech typów organizacji religijnej. Według encyklopedii PWN, sekta to ruch charakteryzujący się cechami, które oficjalnie i powszechnie uznaje się za negatywne. Należą do nich m.in. autorytarne sprawowanie władzy przez przywódcę, traktowanie członków sekty w sposób instrumentalny przez jej
JadziaNieMadzia napisał/a:Znaczy się... chcesz usłyszeć: tak, to sekta. (?)Nie. Pytam, CZY to sekta. Myślę, że to zasadnicza napisał/a: Pytanie brzmi: czy zachowanie Adama mocno się pogorszyło? Czy zaczął okazywać pogardę dla innych? Jeśli tak, to są to fałszywe praktyki duchowe, które można spokojnie nazwać wiem, czy to są fałszywe praktyki duchowe, nie jestem osobą religijną, nie znam się. Z tego co wiem, on zgłębia wiedzę o religii, o najważniejszych postaciach itp. Ale nie czyta Biblii, tylko opiera się na tym, co usłyszy w tego co wiem to nie okazuje pogardy, choć koleżance nie jeden raz mówił, że nie będzie rozmawiał z nią na te tematy, bo ona nie zrozumie (ona też do religijnych nie należy). Przy nas nigdy nie mówi o grupie, tylko o religii i bardziej takim… hmmm… pouczającym tonem. Pogardy nie odczułam, raczej przekonanie z jego strony, że wiem mniej, albo nie znam prawdy (bo tą znają właśnie oni).balin napisał/a:Niestety wypełnia to znamiona sekty. Przede wszystkim nieomylny i wskazany przez Boga lider. Zamknięta grupa powołanych. Członkowie grupy bardzo podobni do siebie. Ulegają praniu mózgów. Atmosfera tajemniczości, zapewne jakieś mówiąc nie mam pojęcia czy i w jaki sposób członkowie grupy są podobni. Podejrzewam, że myślą i wierzą podobnie. Z grupy znam tylko jego. Jego żona zna kilku członków, mówiła, że wszyscy mają swoje życie, rodziny, że są “normalni”, nie niebezpieczni, czy dziwni. To zwyczajni napisał/a: Co się da zrobić? Jeżeli mąż koleżanki, nie ma woli wyzwolenia się z tego co tam zapodają, to niewiele da się on jest wręcz szczęśliwy, że odnalazł właściwą drogę, myślę, że w ogóle nie myśli o tym w kategorii sekty. Zresztą, czy którykolwiek z członków jakiejkolwiek sekty ma świadomość, że w niej jest?ulle napisał/a:A co wspólnego z sekta miałby mieć nacjonalizm? Jedzie mi jakąś tania propagandą. Nie życzę sobie propagandy na takim ale nie rozumiem… Olinka napisał/a:ale na pewno ma na niego ogromny wpływ i to co mówi nosi znamiona bycia poddawanym bardzo silnemu wpływowi (…) czując się kimś wybranym, powołanym do czegoś wielkiego, potrzebnym, akceptowanym odczuwa złudne poczucie szczęścia, którego wszyscy przecież pragniemy, a które w tym przypadku może okazać się jak narkotyk, czyli wciągające i tego w ten sposób nie nazywa, ale dokładnie taki obraz wyłania się z jej opowiadań. Co mnie z kolei zastanawia i budzi wątpliwości, czy to faktycznie sekta, to brak jakiegoś celu (po co mieliby to robić). Nie chodzi mi o cel, w który oni wierzą, ale o cel ich napisał/a: ale kiedy czułam, że każda nasza rozmowa zmierza ku jednemu, to jest próbom namówienia mnie, by przyjść, zobaczyć, przekonać się, czyli prawdopodobnie ostatecznie się przyłączyć, to znajomość stała się męcząca i mocno ją z tego co wiem nikogo nie namawiają do wstępowania. Muszą Ci zaufać, żeby Cię wpuścić i do niczego nie zmuszają, nie każą praktykować itp. No ale coś musi się dziać, skoro ten chłopak tak bardzo zmienił swoje myślenie. On sam twierdzi, że on po prostu sobie słucha rozmów, że nikt go do niczego nie namawia… Ale czy od słuchania, czy zwyczajnych pogaduszek można tak bardzo zmienić swoją perspektywę?Olinka napisał/a: Tym niemniej na FB od czasu do czasu widzę jakieś krótkie filmy, w tym nagrywane przez jej męża, na których on sam opowiada o swojej wierze, o Bogu - niby wzniosłe, wartościowe, ale jest w nim, w jego oczach, coś absolutnie niepokojącego, coś, co wygląda niemal jak obłęd. Pomijam przy tym nadawanie mistycznego znaczenia wszystkiemu, co się wokół nich dzieje i tę nieznośną pychę w stosunku do osób, które "nie dostąpiły zaszczytu".On też wrzuca na FB różne filmiki, czy cytaty, ale to są najczęściej jakieś opowieści, czy przypowieści. Ja sama nie widziałam, żeby coś nim owładnęło, czy miał w oczach obłęd, natomiast mam wrażenie, że czuje się niesamowicie natchniony, gdy opowiada o religii. Wcześniej mówił o tym jakoś normalnie, teraz jakoś inaczej… Jakoś strasznie się wczuwa. Nie wiem, czy wiesz o co mi chodzi?Co do osób z zewnątrz, to ma podejście może jeszcze nie pogardliwe, ale na pewno uważa, że nie znają prawdy (w przeciwieństwie do niego), że idą złą drogą itp. Nie mówił też nic o jakimś zaszczycie, choć podejrzewam, że sam pewnie uważa, że takiego napisał/a:Oprócz tych poglądów nacjonalistycznych, wszystko mi pasuje do tego co wiem, to oni nie mają żadnej nazwy. Oni normalnie wierzą w Boga, Jezusa itp… No ale jest coś nienormalnego jednak… Chyba że to kwestia takiego zwykłego nawrócenia, gdy człowiek raptem zachłystuje się nowym życiem duchowym? Czy jak odkrywa moc Jezusa, czy jego opiekę, bo często tak to ludzie religijni napisał/a: Zwłaszcza, ze będzie musiał coś płacić, a nie wiadomo czy czegoś przedtem nie podpisze, co go uwiąże w pewien sposób. W końcu będzie miał sprany mózg. Jeśli jego żona sama nie widzi zagrożenia, to może ją już pomalutku przekabaca na swoja stronę. Tylko sobie kobieta jeszcze nie zdaje nie mówiła nic o opłatach, czy podpisywaniu czegoś, więc być może tego u nich nie ma? Ona sama bardziej widzi zagrożenie dla swojego małżeństwa, bo doszło do tego, że po prostu, jak to mówi “obciach z nim gdziekolwiek wyjść”. Nie wiem, czy chciał ją przekabacić, natomiast kilka razy dyskutowali o jego wierze itp., on ją przekonywał do swoich racji, ona jego do swoich. Podobnie jest zresztą na spotkaniach napisał/a:Troll albo autorka naciąga całą sytuację. Nacjonalizm i sekta się wzajemnie może zle to ujęłam. Oni po prostu wierzą, że nasz naród ma wrogów (wewnątrz i na zewnątrz), którzy chcą zniszczyć nas jako państwo, a jeszcze więcej wrogów, którzy chcą zniszczyć naszą religię (również wewnątrz i na zewnątrz). Sekta (z latinského secta — „směrnice, směr, dráha, filozofický směr, filozofická škola, politická strana, frakce“, a to nejspíše ze slovesa sequi — „sledovat, následovat“, nebo méně pravděpodobně ze slovesa secare — „řezat, oddělovat“) je pojem často implicitně nebo explicitně negativního nebo i pejorativního významu, kterým většinová kultura nebo

Sekty są jednymi z najbardziej niebezpiecznych grup społecznych, w które możemy zostać z łatwością wprowadzeni. Z łacińskiego secta oznaczało zasady, naukę, kierunek czy drogę. Jest więc to stowarzyszenie powiązanych ze sobą jednym celem ludzi, którzy dążą do obrania pewnej drogi i kierowania się powszechnymi dla nich sekty nie są jednak z reguły „pozytywne” i odbierają jej członkom poczucie godności, wolnego wyboru czy nawet człowieczeństwa. Sekta związana może być z pewnym doświadczeniem religijnym i nazywana pewnego typu organizacją religijną. Cechy typowej sekty: 1. Wiara członków w jeden cel sekty. Zmuszanie do wiary. 2. Charyzmatyczny przywódca i lider, którego należy się słuchać. Nazywa się go mistrzem, prorokiem, guru. Przywódca sekty jest ponad jej zasadami. 3. Dobrze uregulowany spis pryncypiów i zasad, których wszyscy członkowie muszą przestrzegać. 4. System nagabywania i zachęcania ludzi do wstąpienia do sekty. Członkowie, którzy znajdą nowe osoby do wstąpienia do sekty nagradzani są w podany sposób. . 5. System i hierarchia władzy. Mocno scentralizowany. Najważniejszy jest mistrz-guru, a pod nim jego najbliżsi ludzie. 6. Tajny, elitarny charakter całej wspólnoty. Brak możliwości obserwowania życia grupy, kiedy nie jest się jej członkiem. 7. Trudności z przystąpieniem do nowego członka czeka wiele zadań, które musi wypełnić, aby móc stać się pełnoprawnym aktywistą. 8. Szeroka siatka wrogów zewnętrznych, którzy mają w sposób prawdziwy czy wyimaginowany zagrażać sekcie i jej ideom. 9. Oddział od społeczeństwa. Tworzenie swoich własnych praw oraz obowiązków i zasad. Odizolowanie członków od normalnego, zdrowego życia. 10. Wykorzystywanie w obrębie sekty technik manipulacyjnych w odniesieniu do jej słabszych członków. Kłamstwa, sugestie, hipnoza, tzw. „pranie mózgu” są tutaj bardzo popularne. 11. Zniewolenie członków. Brak możliwości dobrowolnego odejścia z sekty, pod karą utraty czegoś ważnego, zdrowia lub nawet życia. 12. Fanatyczne oraz frenetyczne próby utrzymania sekty i swoich idei. Członkowie sekty są całkowicie przekonani o prawdziwości swojego postępowania. Inni są w błędzie, świat zewnętrzny zostaje całkowicie potępiony. Tylko członkowie sekty mają „tajemną” wiedzę i moc poznania i mogą zostać „zbawieni” lub „uratowani”.Obserwuj nas naPolecamyJak radzić sobie z manipulacją?Z manipulacją spotykamy się na co dzień. Wokół nas jest mnóstwo toksycznych osób, choć często nie zauważamy odpowiednio wcześnie, że mamy z nimi kontakt. Gdy przychodzi ten czas, wydaje się już być za późno, by się od nich uwolnić. Jesteśmy już pod ich sposobów jak uchronić się przed sektąMożemy być tego mocno nieświadome, ale członkowie sekt, którzy mają za zadanie znajdywanie nowych „owieczek”, czają się wszędzie. Przystanki autobusowe, kina, supermarkety. Najczęściej nienagannie ubrani, przemili, usłużni, bardzo przyjemni w rozmowie. Namawiają do przyjścia na spotkanie, na zaangażowanie się na krótką chwilę. Na tym etapie nic nie jest zobowiązujące, a wspólnota przez nich przedstawiana rysuje się bardzo ciekawie i kolorowo. Zachęcają sztuczkami psychologicznymi i zwykłą umiejętnością rozczytywania ludzkich osobowości i charakterów – wiedzą, jak kogo „zajść”, w jaki sposób przekonać do swoich nie wydawać dużo w czasie zakupów, czyli uwaga na manipulacje w sklepachJawne manipulacje w sklepach są coraz częstsze. Zostajemy oszukiwani na każdym prawie kroku. Czujny kupujący dostrzeże jednak pułapkę w lot i nie da się nabrać nieuczciwemu sprzedawcy. Żeby jednak potrafić odróżniać prawdziwe promocje, od tych wymyślonych i sprawiających, że zamiast oszczędzać, przepłacamy – musimy uzbroić się w arsenał dobrych rad, a potem oczywiście – wziąć sobie je do serca.

„Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” Bracia i Siostry Mariawici dzisiaj stajemy w obliczu potrzeby pomocy naszej rodzimej parafii Gózd. Od dwóch lat
Awantura o wikarego - czyli zapomniana wojna religijna Walki religijne w Polsce kojarzą się raczej z wiekiem XVI lub XVII, a nie XX. W pierwszej dekadzie XX wieku w kilku miastach okręgu łódzkiego doszło do regularnej wojny ulicznej między katolikami a mariawitami. Szczególnie ostre starcia wybuchły w 1906 roku w Zgierzu, gdzie mariawici siłą zajęli jedyną świątynię miasta. Zajścia tłumiła rosyjska żandarmeria oraz wojsko. Byli ranni i 1905-1906 przeszły do historii jako czas rewolucji, a nie walk religijnych. W Rosji wrzało. Car Mikołaj II pod naciskiem poddanych oraz w wyniku przegranej wojny z Japonią zgodził się na reformę ustroju i powołanie Dumy. Spowodowało to także rozruchy w warszawskie, a przede wszystkim łódzkie ulice wyszli robotnicy, aby walczyć o swoje prawa. Bojowcy otworzyli ogień do rosyjskich żołnierzy, a także do swoich politycznych konkurentów. PPS Frakcja Rewolucyjna i Narodowa Demokracja nierzadko walczyły ze sobą. Tymczasem na ziemi łódzkiej wybuchła... wojna jaki jest, każdy widziW ostatniej dekadzie XIX stulecia, w Kościele rzymskokatolickim w zaborze rosyjskim rozpoczęły działalność ruchy mające na celu jego "odnowę moralną".Po powstaniu styczniowym Kościół stracił sporo majątków klasztornych skonfiskowanych przez władze, a klerowi poważnie ograniczono uposażenia. Zaowocowało to z jednej strony pobudzeniem nastrojów patriotycznych, z drugiej jednak - zaniedbaniem przez część duchowieństwa pracy z parafianami, bagatelizowaniem wiernych i ich potrzeb duchowych; w skrajnych wypadkach dochodziło nawet do naruszenia przez księży norm w Płocku ruch mariawicki, nawołujący między innymi do odnowy moralnej stanu kapłańskiego, zyskiwał w tej sytuacji coraz więcej zwolenników, szczególnie w biedniejszych kręgach społeczeństwa. Kiedy w 1906 roku mariawici zostali obłożeni ekskomuniką, zerwali z Rzymem. Wtedy też po raz pierwszy doszło do konfliktów między zwolennikami obu Łodzi, największym mieście guberni piotrkowskiej, żyło około 28 tysięcy mariawitów skupionych w trzech parafiach. Regularne walki bratobójcze zapoczątkował napad narodowców na księdza mariawickiego - Pawła Skolimowskiego. W obronie zaatakowanego kapłana stanęli współwyznawcy. Podczas starcia kilku mariawitów zabito, a kilku odniosło rany. Tak się akurat złożyło, że katolicy byli narodowcami, a mariawici - socjalistami. Jak można się łatwo domyślić, kilka dni później mariawici wzięli krwawy odwet na narodowcach. Starcia te opisywano potem jako potyczki dwóch konkurencyjnych stronnictw politycznych, choć w rzeczywistości ich powodem były waśnie religijne. Areną walk stała się przede wszystkim robotnicza dzielnica kółka różańcowegoNieco inny przebieg miały wydarzenia w Zgierzu. W pierwszą niedzielę lutego 1906 roku, podczas sumy, wikary zgierskiej parafii świętej Katarzyny (jedyny katolicki kościół w mieście) Józef Pągowski w swym kazaniu napiętnował nadużycia popełniane przez hierarchię katolicką, a w szczególności przez zgierskiego proboszcza Romana Rembielińskiego. Następnie ogłosił przejście na mariawityzm. Błyskotliwe kazanie sprawiło, że razem z wikarym z Kościoła odeszło... około 90 procent parafian (!). Obecnemu na mszy proboszczowi nie pozwolono wejść na ambonę, a wzburzony tłum poturbował go i wyrzucił z kościoła. Nowo upieczeni mariawici zajęli świątynię. Szeregi zbuntowanych parafian szybko jednak zaczęły topnieć."My, niżej podpisani parafianie zgierscy, tak z miasta, jako i z wiosek, niniejszym oświadczamy, że od wiary ojców naszych, to jest od Kościoła Świętego Rzymsko-Katolickiego jedynie prawdziwego [...] nigdy nie mieliśmy nawet ani myśli oderwać się [...] Zaś dane przez nas podpisy rzekomo [!] na obronę byłego wikarego naszego X. Józefa Pągowskiego były podstępem bez naszej wiedzy i zgodzenia się z naszej strony poczynione". Tego typu deklaracje, z kilkoma tysiącami podpisów każda, były zbierane przez proboszcza Rembielińskiego już w połowie lutego 1906 świątynia nadal jednak znajdowała się w rękach mariawitów, mniej licznych, ale za to bardziej zdeterminowanych. Proboszcz zwrócił się o pomoc do władz rosyjskich - kościół odzyskał przy pomocy wojska. Zebrani w kościele mariawici na widok karabinów nie stawiali oporu i pod eskortą przemaszerowali ulicami miasta. Nie obyło się jednak bez ofiar, żołnierze poturbowali bowiem kilkanaście początku marca do Zgierza przybył arcybiskup warszawski Aleksander Kakowski i powtórnie wyświęcił świątynię zbeszczeszconą przez "mankietników" (mariawiccy księża zawijali mankiety rękawów)."Kościoła naszego strzeże oddział wojska" - powiedział proboszcz Rembieliński w wywiadzie udzielonym 10 marca 1906 roku reporterowi Tygodnika Ilustrowanego. "Odtąd niepowtarza się już niewpuszczanie mnie do świątyni. [...] a władze wojskowe i administracyjne mają nakaz natychmiastowego przywrócenia porządku. Wojsko ma nakaz użycia broni palnej...".Reporter zauważył, że wśród zgierskiej ludności panował duży niepokój. "Mankietnicy szykują wielką procesję, aby księdza wprowadzić do kościoła" - zanotował. "To nie żarty, zapowiedź grozi formalną bitwą. A zwłaszcza w Zgierzu może być ona bardzo krwawa". W kilka dni potem mariawici zajęli siłą katolicką dla wszystkich! Oprócz kościoła św. Katarzyny katolicy mieli jeszcze modrzewiową kaplicę na cmentarzu. Mariawici urządzili w niej swoją świątynię. Katolickim konduktom pogrzebowym kazano płacić za wejście na teren miejskiej nekropolii, dla wiernych była to jawna prowokacja. Zbierali więc siły pod hasłem: "Cmentarz dla wszystkich!"."Dnia 23-go lipca wieczorem na cmentarzu grzebalnym w Zgierzu, podczas pogrzebów prawowitego katolika i kozłowity [mariawity - red.] doszło do bójki, a następnie strzałów, na odgłos których przybyło wojsko, do którego z za muru cmentarnego oddano strzały. Wojsko odpowiedziało salwami, następnie wkroczyło na cmentarz, aresztując 12 osób". - donosiła ówczesna prasa. Takie potyczki zdarzały się prawie codziennie, aż do wczesnej jesieni, kiedy mariawici opuścili jednej ze starych zgierskich rodzin krąży opowieść o tym, jak ulicą Piotra Skargi kozacy ścigali człowieka (prawdopodobnie mariawitę). Właściciel jednego z domów przy tej ulicy, pomógł uciekinierowi i ukrył go w... ustępie. Jakiś czas później tą samą ulicą rozwścieczony tłum gonił rosyjskiego żołnierza. I dla niego znalazło się miejsce w tym samym przydomowym przedłużanie się zamieszek religijnych w Łódzkiem duży wpływ miała polityka władz carskich. W niespokojnym roku 1906 starano się wygrywać jednych przeciwko drugim. Mariawitów przedstawiano najczęściej jako socjalistów i wichrzycieli (inna sprawa, że rekrutowali się oni głównie z szeregów proletariatu oraz biednych chłopów), co wrogo usposabiało do nich zwolenników endecji. "Niech się Polaczki ganiają po ulicach - z rozbrajającą szczerością pisano w raportach do Petersburga. - Nie będą mieć czasu na politykowanie".Mariawici zakupili w końcu plac w dzielnicy Przybyłów i tam, przy jednej z uliczek, którą odtąd zwano Mariawicką (dziś Słowackiego) rozpoczęli budowę swojej świątyni, szkoły i dwóch świątynia ta należy do katolików. Najprawdopodobniej (trudno to dziś ustalić) niepokorny wikary wrócił na łono Kościoła powszechnego. Na łożu śmierci (w 1947 roku) miał się pogodzić z proboszczem świętej Katarzyny, wyrazić swą skruchę i zapisać cały majątek na rzecz tego wielu domach w Zgierzu i okolicy wiszą dziś na ścianach obrazy "Matki Bożej Nieustającej Pomocy". Niewielu orientuje się jednak, że taki właśnie wizerunek Madonny był symbolem pierwszego etapu mariawickiej schizmy. To ostatnie echo konfliktu sprzed prawie stu stara świątynia mariawitów przy ulicy Słowackiego* * * * * * * * * * * * * * MariawiciTwórczynią i duchową przewodniczką ruchu była zakonnica, siostra Maria Franciszka Kozłowska. W 1887 roku założyła w Płocku Zgromadzenie Sióstr Ubogich św. Matki Klary. 2 sierpnia 1893 roku podczas modlitwy miała doznać pierwszego poznania Dzieła Wielkiego Miłosierdzia dla świata. Zasadniczą myślą posłania była konieczność odnowy moralnej kapłanów, którzy swym grzesznym życiem przyczynili się do powszechnego upadku obyczajów. Ratunkiem przed zagładą miało być rozwijanie kultów maryjnego i eucharystycznego. Niebawem też powstało Zgromadzenie Kapłanów Mariawitów i Zgromadzenie Sióstr hierarchia kościelna była od początku niechętnie nastawiona do ruchu, jednak nie treść krytyki budziła dezaprobatę, lecz jej forma. "Na własną rękę starają się zreformować swój stan i społeczeństwo, a przecież reforma powinna wyjść z góry, z wyżyn Stolicy Piotrowej" - uważali listy pasterskie traktowały problem bardzo delikatnie, określając mariawitów jako duchowieństwo, które "cele ma chwalebne, ale lekceważyło karność i hołdowało samowoli".4 września 1904 roku Kongregacja Świętej Inkwizycji orzekła rozwiązanie Zgromadzenia Kapłanów Mariawitów. Ustanowiono specjalnego spowiednika biskupiego dla Kozłowskiej, który "miał ją wyleczyć z halucynacji". Po prawie dwóch miesiącach oczekiwań Stolica Apostolska potępiła mariawityzm za podejrzane uleganie majakom Kozłowskiej i odpowiedzi mariawici ogłosili Credo, w którym czytamy między innymi, iż "Mariawici wierzą, że modlitwa do Marii Franciszki [Kozłowskiej] nie tylko pożyteczna, ale konieczna jest do odparcia szatańskich zasadzek i do utwierdzenia duszy w łasce Bożej". Tak oto założycielka ruchu stała się pośredniczką w zbawieniu, co było nie do przyjęcia dla Kościoła. 30 grudnia 1906 roku w polskich świątyniach odczytano imienną ekskomunikę nałożoną na siostrę Marię Franciszkę Kozłowską przez papieża Piusa działają dwie odrębne wspólnoty mariawickie - Kościół Starokatolicki Mariawitów i Kościół Katolicki Mariawitów. Największe skupiska znajdują się w okolicach Płocka, Strykowa i Łodzi. Liczbę mariawitów szacuje się na ponad 30 tysięcy. * * * * * * * * * * * * * * Autor dziękuje Maciejowi Wierzbowskiemu, pracownikowi Muzeum Miasta Zgierza, za udzielenie cennych Państwo: Dominik Kaźmierski - Sekta czy nie? Zapraszam do dyskusji. Typowy przedstawiciel FM GROUP · April 14, 2016 · RMF FM Group. Sekta czy nie? Zapraszam do dyskusji
Dlaczego banan to jagoda Malina to jagoda Czy truskawka to jagoda Czy arbuz to jagoda Czy banan to cytrus Na czym rosną banany Banan – jadalny owoc tropikalny, z botanicznego punktu widzenia – jagoda, wytwarzany przez kilka gatunków roślin zielnych z rodzaju banan (Musa) (największe znaczenie użytkowe mają owoce banana zwyczajnego). … Najczęściej banany mają od 10 do 15 cm, największe okazy osiągają do 30 cm. Wyświetl całą odpowiedź na pytanie „Czy banan to jagoda”… Dlaczego banan to jagoda Jak czytamy w Encyklopedii PWN jagody to: Typ owocu, w którym owocnia jest w całości mięsista i zawiera kilka (wiele) nasion; typową jagodę ma winorośl, pomidor, cytryna, pomarańcza, natomiast jednonasienną jagodą jest owoc daktylowca. Malina to jagoda Zdumiewające jest to, że maliny, jeżyny, truskawki itp. nie są z botanicznego punktu widzenia jagodami — są to owoce złożone. Według kryteriów botanicznych jagodami można nazywać pomidory, ogórki, melony czy banany. A największe jagody na świecie są naprawdę ciężkie — to dynie! Czy truskawka to jagoda Zdumiewające jest to, że maliny, jeżyny, truskawki itp. nie są z botanicznego punktu widzenia jagodami — są to owoce złożone. Według kryteriów botanicznych jagodami można nazywać pomidory, ogórki, melony czy banany. A największe jagody na świecie są naprawdę ciężkie — to dynie! Czy arbuz to jagoda Jadalna jagoda ze słodkim, ciemnoczerwonym, pomarańczowym, żółtym lub białym miąższem (mezokarpem). Egzokarp składa się z dwóch warstw, jest mocny i twardy, w kolorze ciemnozielonym, zwykle nakrapiany promieniście w różnych odcieniach zieleni. Pod koniec wegetacji roślina zawiązuje nasiona. Czy banan to cytrus Ten niezwykły owoc dojrzewający u podnóży Etny uchodzi za prawdziwą królową cytrusów. Na czym rosną banany Banany zna każdy, a większość lubi. Jednak ciekawe, ilu z was wie, że banan tak naprawdę nie rośnie na drzewach? Choć jego rozmiary są mylące (dorasta nawet do wysokości 10 metrów), to z botanicznego punktu widzenia bananowiec to roślina zielna, bylina. Owoce bananowca powstają z kwiatostanu bez zapylenia.
#Oaza #RuchŚwiatłoŻycie #ElementarzOazowiczaWystąpili: ks. Piotr Nadolski, ks. Andrzej LojtekZdjęcia i montaż: Anna Denekahttps://www.facebook.com/deneka.stu
1. W świetle prawa Rzeczypospolitej Polskiej, Kościół Chrześcijan Baptystów w RP jest jednym z 15 oficjalnych Kościołów i związków wyznaniowych, posiadających ustawę o stosunku Państwa Polskiego do tego związku wyznaniowego. Są też one nazywane „kościołami i związkami wyznaniowymi ustawowymi” Patrz: 2. Nie pasują do nas wyróżniki sekt: nie mamy guru, za którym podążamy ani centralnego ośrodka kierowania, nie manipulujemy ludźmi i dokładamy wszelkiego wysiłku aby osoby które dołączają do nas podejmowały własne decyzje, zawsze też mają wolność aby przestać mieć z nami wspólnotę czy nas lubić, nie głosimy nowej nauki, staramy się być wiernymi Słowu Bożemu rozpoznanemu przez Izrael (Stary Testament) i Kościół Powszechny (Nowy Testament) jako Objawione Słowo ponad 1500 lat temu, 3. Wyznajemy Credo Apostolskie i Nicejskie. 4. W Polsce jesteśmy kościołem mniejszościowym ale w skali światowej baptyści to ok 100 mln ochrzczonych w wieku świadomym (33 mln w USA). 5. Różnice w sposobie kultu w stosunku do dominującego w Polsce Kościoła Rzymskiego, nie są wystarczającym argumentem aby kwalifikować nas jako sektę. 6. Nie odżegnujemy się od narodowej kultury, zobowiązań wobec Państwa czy służby wojskowej, wskazując jednocześnie na narodowe wady i grzechy – zakodowane również w kulturze. 7. Staramy się być gorliwymi w wierze i praktycznie stawiać przyszły świat (Boże Królestwo Chwały) ponad światem dzisiejszym. Jednocześnie dokładamy wysiłków aby zgodnie z Przykazaniem Bożym “Pracować przez sześć dni a w siódmym odpoczywać”. Działamy zgodnie z mądrym powiedzeniem Marcina Lutra: “Choćby jutro miał nastąpić koniec świata i tak posadzę dziś drzewo.” Poniżej link do forum, na którym stawiana jest sugestia, że kilka stron z “ostrzeżeniami od zrozpaczonych matek” w polskim internecie, sugerujących, że jesteśmy sektą – zakłada jeden człowiek, który w swej gorliwości – gra nie fair. Zdarzają się wśród nas, jak wszędzie, ludzie niegodni. Wstydzimy się za nich. Ten wpis został opublikowany w kategorii Baptyści, PiO. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.
EADIVZ.
  • tgo46plhhj.pages.dev/297
  • tgo46plhhj.pages.dev/149
  • tgo46plhhj.pages.dev/271
  • tgo46plhhj.pages.dev/2
  • tgo46plhhj.pages.dev/28
  • tgo46plhhj.pages.dev/150
  • tgo46plhhj.pages.dev/7
  • tgo46plhhj.pages.dev/187
  • tgo46plhhj.pages.dev/268
  • czy mariawici to sekta